No, właśnie przeczytałem. Znam z autopsji to, co przeżył cichydawid. Przytoczę swoją opowieść.
21.10.2014 - ZAKUP nieszczęsnego Lenovo All in One C460
I REKLAMACJA - 19.11.2014 do 02.01.2015 (samoczynnie się wyłączył i nie da się uruchomić)
II REKLAMACJA - 05.01.2015 do 20.02.2015 (odebrany po naprawie nie działa - czarny wyświetlacz)
III REKLAMACJA - 09.04.2015 do dziś. To prawdziwy hit!
Dwie ostatnie złożyłem za niezgodność towaru z umową bo to szmelc, a nie komputer. Dwa razy wrócił do mnie nienaprawiony! Tym razem odmówiłem odebrania sprzętu ze sklepu żądając wymiany na nowy wolny od wad i za pośrednictwem Rzecznika Praw Konsumenta wnoszę pozew do Sądu.
Właściwie to ja nie mam tego komputera, bo co zdążę sobie go zagospodarować to znowu coś się dzieje i wszystko czyszczę aby oddać go do serwisu

Oczywiście "spece" z serwisu nie potrafią przyznać się do błędu i straszą mnie, że jeśli nie odbiorę sprzętu to nałożą na mnie karę za przechowywanie go w magazynie. To, w jaki sposób bezczelnie tłumaczą swoje zaniedbania to prawdziwy skandal!!! 21 kwietnia udałem się do sklepu X-KOM w Łodzi aby odebrać sprzęt (jak twierdził Pan z serwisu) oddany w dniu do bezzasadnej 09.04.2015 r. do reklamacji. Szybko prawda? Tak, ale tym razem nic nie robili z komputerem oprócz podłączenia do innego i stwierdzenia, że jest o.k. przesłali mi nawet zdjęcia, że działa. Chodziło tu o awarię gniazda HDMI, które wysyłało błędny sygnał do telewizora i nie przesyłało obrazu. Mam odebrać? O.k. - odbieram.... W sklepie (przepraszam - w salonie X-KOM) poprosiłem sprzedawcę by sprawdził czy faktycznie jest wszystko w porządku z odbieranym Lenovo, bo serwis nie stwierdził usterki, a ja przed oddaniem kompa podłączałem go na 3 różnych przewodach do różnych odbiorników (wiele kombinacji) i nie działał. Pracownik firmy podłączył komputer z innym monitorem i nic. Hm, no to może kabel nie taki? - pomyślał. Ja już brecht bo wiem, że nie zadziała. Podłączył po innym kablu i też nic. Ja już mokry ale trzymam fason. Wyciągnął spod lady super-hiper-extra przewód HDMI i oznajmił, że na tym to już z pewnością pociągnie. Pomyślałem, ta - pociągnie

Oczywiście rację miałem bo monitor nie zmienił koloru wyświetlacza z czarnego na żaden

Pracownik nie poddaje się, przywlókł z zaplecza inny monitor. Funkiel nówka nie śmigana. rozpakował, podłącza i

...... nie, oczywiście

no to jedziemy kolejno wszystkie znane nam z wcześniejszych prób kabelki. Po niemal godzinie zmagań Pan sprzedawca poprosił kolegę o pomoc. Ten fachowo zabrał się do rzeczy. Myślę sobie, no... teraz to naprawdę obraz zrobi się sam nie wiem, może jeszcze bardziej czarny! pomyliłem się, bardziej czarny nie mógł się zrobić. Facet pokombinował coś w ustawieniach karty graficznej, podrapał się po głowie i oznajmił, że UWAGA - NIE DZIAŁA. Drugi, a właściwie ten pierwszy powtórzył za poprzednikiem te same magiczne słowa, które ja wypowiadałem już w dniu reklamacji i bezradnie wzruszyli ramionami. byli mili więc i ja byłem, oznajmiłem, że niesprawnego sprzętu nie odbieram i proszę o nieodsyłanie do serwisu bo będę domagał się wymiany na nowy wolny od wad lub zwrotu gotówki. Sprzedawca nie dawał za wygrane, zadzwonił do serwisanta, który odesłał im niesprawny sprzęt. ten powiadomił go telefonicznie, że czasami w transporcie kabelki się poruszą i raz działa, a raz nie (LUDZIE, JAKIE TO GŁUPIE)

Zapytałem, czy poświadczy mi, że sprzęt wrócił z serwisu niesprawny - odpowiedział, że tak. Tu nadmieniam, że po pierwszej reklamacji komputer też wrócił niesprawny, wtedy nawet ekranu startowego nie było.

Zostawiłem złoma i wróciłem do domu by napisać stosowne pisemko. Kolejnego dnia znowu pokonałem drogę do Łodzi by uzyskać podpis na moim oświadczeniu, że sprzęt nie działał poprawnie po powrocie z serwisu oraz, że odmawiam odbioru sprzętu niezgodnego z umowa - miał działać przecież, a nie wciąż jeździć z serwisu do serwisu i wracać w takim samym albo gorszym stanie. Już mi go tak poobijali i podrapali, że aż włosy jeżą się na moim kosmatym łbie

Nie był szczęśliwy i myślę, że nie podpisał by gdybym był tam sam, ale pojechałem z żoną, która ma przerażające ślepia i potrafi nimi tak spojrzeć, że człowiek wymięka. Następnie udałem się z tym kwitem do Rzecznika Praw Konsumenta po pomoc. Pani Rzecznik sporządziła pisemko, wysłała do X-KOM i też nic. Zapadła więc decyzja, że idziemy do Sądu. Nie będzie X-KOM pluł nam w twarz i dalej bisurmanił (zapożyczone z Roty) he, he

Oni teraz straszą mnie, że jak nie odbiorę sprzętu w czasie 14 dni to mi koszty naliczą

Ciekawe, na jakiej podstawie? Wysłałem e-mail do autora tego postrachu w dniu 28 maja z zapytaniem jakim prawem tak mnie straszy i odpowiedzi nie otrzymałem do dzisiaj. Po południu jestem umówiony z prawnikiem i myślę, że tym razem nie zakończy się to tak jak chciałem wymianą na nowy, ale odszkodowaniem za poniesione szkody i straty. Tak sie nie robi drodzy Państwo, jeśli nie będziecie szanowali klientów i ich praw to się od Was odwrócą i nawet super ceny nie pomogą. Po wygranej sprawie Sądowej zaczynam kampanię antyreklamową dla firmy i uwierzcie mi, odczują to co ja poczułem gdy napisali mi, że pracownik salonu pomylił się dając monitor o zbyt dużej rozdzielczości i dla tego nie działał komp w X-KOM. W domu podłączałem do starego klocka TV czyli plazmy Samsunga, starego monitora z jednym z pierwszych HDMI oraz do lapcia Asus, który ma już 5 lat i rozdzielczość taką sobie. Uruchomię wszystkie zainteresowane media, a do programów Interwencja i Sprawa dla reportera Pani Jaworowicz już mam gotowca. Nie oszukacie już nikogo łobuzy, tym razem nie odpuszczę. No ja to chyba mam pecha do takich "jajogłowych"! Mam nadzieje, że małymi kroczkami wywalczę sprawiedliwe rozwiązanie. Gdyby mnie normalnie traktowali, a nie jak nic niejarzącego debila to wiele bym mógł zrozumieć i odpuścić przełykając własne krzywdy. Wystarczyło powiedzieć słowo "przepraszam", nie naprawiłem bo jestem gapa, albo "sorki - przeoczyłem defekt", a nie straszyć mnie, że zapłacę za magazynowanie sprzętu i wmawiać, że jest o.k. Co za ludzie! To bufony przekonane o własnej nieomylności, bojące się przyznać do błędu. Robią z siebie wielkich fachowców, a sadzą byki jeden za drugim. Głupie tłumaczenie jest gorsze (moim skromnym zdaniem) niż nie wyjaśnianie wcale. Równie dobrze mogli by mi odmówić przyjęcia do reklamacji albo powiedzieć "pocałuj nas w

). Szkoda jęzora, teraz pogadam z nimi przez prawników. Przy takiej ilości kwitów jaką zebrałem to nawet bezmózgie Yeti rozpozna kto wali w kulki - ja czy serwisanci X-KOM. Szkoda tylko, że tak psują renomę firmy, to jak duchowni pedofile, lekarze łapówkarze czy policjanci złodzieje. Wystarczy kilka osób niewłaściwych na nieodpowiednim stanowisku, a cała firma (instytucja) ponosi moralne i finansowe skutki zatrudniania takich człowieczków. Żal patrzeć, jak robią sobie kupę we własne gniazdo.